poniedziałek, 2 grudnia 2013

Sen.

Wpadłam w zakupoholizm bez kupowania. Błądzę po najgłębszych zakamarkach stron z gadżetami, o których istnieniu wolałabym nie wiedzieć. Zaczęło się. Świąteczne szaleństwo.

Lubię kupować prezenty. Lubię tą radość. I wiedzieć co chcę kupić. Ale to jest właśnie ten problem.

I takie są moje dni. Szczęśliwe dni.


A teraz idę spać, przed dniem, w którym nic nie ma, znowu.
I jutro też pójdę spać przed dniem, w którym nic nie będzie.
A piątek przeżyjemy. Ale w sumie też nic nie ma.
Odczepili się. Sprawdzianowe pasożyty. W końcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz