niedziela, 29 września 2013

Nie.

Dodaję ten wpis, żeby udowodnić przed samą sobą, że jednak jeszcze żyję.

Juhu! Najlepszego chłopaki! Oni jeszcze nie wiedzą co ich czeka... Mraśne boksereczki :D hehe.

Co ja mam robić tak z rana? Wszystkie rutynowe czynności prawidłowo sfinalizowane. W 20 min. się uwinęłam.

Pusto. Cicho. Głucho.
Nie. Już nie.

Pf.


Tu ponoć wyglądam, jakbym miała zaraz zacząć narzekać. Nic dziwnego. Chociaż... czy jest na co? Chyba tylko na własną głupotę. Po co dodaję tu tyle tych postów? Co ze mną nie tak? 

Oddalam się od nauki. Od ludzi. Od samej siebie. Wyciągnęłam zestaw do nauki hiszpańskiego nie wiem na co licząc. Że zacznę się uczyć?  ?como? 

Słucham całej płyty Damien Rice, które z każdą piosenką mi się bardziej podoba. To takie smętne i piękne.



I piszę o swoim marnym żywocie. I tak nie ma tego kto czytać. I bardzo dobrze. Piszę dla siebie. Choć i tak mi to nie pomaga. 

Tak.

Tak. ~ Barabara Zajdel.

Nigdy nie zrozumiem sensu tego cytatu.

Cały dzień chodzę taka nijaka. Byleby się nie dać zwariować. I przeżyć. Ale najchętniej to bym schowała się pod kołdrą i udawała, że nie istnieję. Mam problemy z koncentracją. I ze sobą.

I jutro niby mam iść do szkoły? A to dobre. Haha.


No air.


Nie wiem, czy jestem gotowa, żeby zacząć kolejny rozdział. Czuję się taka obojętna.

piątek, 27 września 2013

Scared.

Czasami boję się, że coś nagle we mnie przeskoczy i popełnię samobójstwo. Mimo, iż normalnie nigdy bym nawet nie pomyślała o tym. Boję się, że popadnę w jakiś nałóg, stanę się alkoholiczką, palaczką. Że zacznę nienawidzić rzeczy, które kocham. Albo zapominać najważniejsze chwile w moim życiu. Że będę chciała zrobić coś naprawdę głupiego, bo w momencie uznam, że to wcale nie jest tak złe. Boję się stać się nieświadoma.

Boję się raka, wojny i schizofrenii. Tych trzech rzeczy chyba najbardziej. A, i Alzheimera.

Boję się, że wszystko nagle diametralnie się zmieni. Że zawali się cały mój powiedzmy-że-poukładany świat.

I boję się wybierać. Szczególnie, jeśli każdej z opcji mogę potem żałować.


czwartek, 26 września 2013

Hehe.

Zacznę od tego, że faktycznie się zmieniłam od pierwszej klasy gimnazjum. Ale wcale nie twierdzę, że wyszłam na tym źle. Trochę dojrzałam i patrzę na niektóre rzeczy z dystansem. I choć nadal emocje mną targają, to trochę spoważniałam, daję słowo. Może trochę bardziej niż trochę. A może nie za bardzo.

Ale niektórzy stoją w miejscu. I kiedy człowiek myśli, że choć trochę dojrzeli, to to nadal te same dzieciaki co trzy lata temu. Niektórzy tak samo zawistni, mściwi. I nie stać ich na powiedzenie zwykłego "cześć". Nie mam nic do takich osób. Bawi mnie ich ignorancja.

A co ja mam powiedzieć? Siedzę i nie robię nic ze swoim malutkim światem. Godzę się z teraźniejszością, choć staje się coraz bardziej obca. Czy ja jestem dojrzała? Czy potrafię spojrzeć sobie w oczy i to przyznać bez tego głupkowatego chichotania? Hihi.

Może moje problemy są głupie. Są.

Co mam zjeść na kolację...? Tak, to moje problemy.

wtorek, 24 września 2013

Indyjska bajka

Kocham ich wszystkich. Bałam się, że nigdy nie będę mogła tak powiedzieć. Ale jestem cholernie z nich dumna. Może jednak ta determinacja dziewczyn nie jest taka zła? ^^ Przynajmniej łatwiej wszystko zorganizować, bo zaangażowanie jest inne. Po tych wszystkich przedwczorajszych postach na grupie, komentarzach, po wczorajszych 6 km wspólnych, śpiewaniu, tańczeniu, skakaniu, bawieniu się, właściwie nie ma znaczenia, że przegraliśmy o te 2 punkty. Pewnie, że jest niedosyt. Ale wygraliśmy dobrymi humorami i wspaniałą zabawą, która stworzyła między nami nierozerwalną więź. Reeeety, ale było fajnie  

 Tak więc od dzisiaj znów wracamy do normalności. Już nie będzie skakania przez skakankę, nieumiejętnego śpiewania o lodowisku ani grania nauczycielki flirtującej z uczniem. Będzie fizyka, biologia, chemia i takie tam. Miło jest czuć tą spójność w grupie. Ale nim pożegnamy ten wspaniały Rajd, jeszcze raz:




Beta beta tak to właśnie my, 

Chemiczna krew, biologii zew, niech spełnią nasze sny
Beta!

Chemia, biola
Czas się zacząć bać,
Po nocach strach, koszmary w snach, maturę trzeba zdać!
Beta!

Nauczyciele już zaciskają pasy,
Ręka na pulsie, nauka od pierwszej klasy

Beta! 
Jesteś powodem żeby żyć,
Beta!
By uczyć się, medycznie śnić,
Beta!
Tyś przeznaczeniem mym, kolbkoooo o o o oo
Nikt nigdy nie zatrzyma nas,
Bo to biol-chemu nadszedł czas,
Więc chodź i nie bój się, o nieeeee

Metan, etan, propan,butan, potem chyba pentan,
Heksan, heptan, oktan, no a dalej nie pamiętam,
Chemio, biolo, chodź na solo, wiedzę chłonąć chcemy,
Sacharydom, bialkom, tłuszczom, się nie poddajemy!

Dziewczyn sporo, chłopców tylko trzech,
Zasady mamy, kwasy znamy i wpadamy w śmiech.
Często!

A więc, Osuch, nowa era trwa,
Bo beta wkracza, czas wyznacza , p. Korbut już znas zna

Choć się nie znamy, to samo w głowie mamy.
I już od września szum robić zaczynamy/

Beta! 
Jesteś powodem żeby żyć,
Beta!
By uczyć się, medycznie śnić,
Beta!
Tyś przeznaczeniem mym, kolbkoooo o o o oo
Nikt nigdy nie zatrzyma nas,
Bo to biol-chemu nadszedł czas,
Więc chodź i nie bój się, o nieeeee

Metan, etan, propan,butan, potem chyba pentan,
Heksan, heptan, oktan, no a dalej nie pamiętam,
Chemio, biolo, chodź na solo, wiedzę chłonąć chcemy,
Sacharydom, bialkom, tłuszczom, się nie poddajemy!

Gotowi?
Zaczynamy.
I wszyscy
Śpiewamy!

Beta!
Choć marzenia różne mamy!
Beta!
My się nigdy nie poddamy!
Beta!
I jeszcze jeden raz, Betaa a a a aa!
Wszystkie stetoskopy w górę,
Zdajmy wzorowo maturę.
A póki jeszcze czas, betaaa!

Biola, biola!

Chemia, chemia!

Biola, chemia!

Beta! 





sobota, 21 września 2013

Dziś.

Dziś jest normalniejsze. Ale czy dobre? Ciekawe, jak się skończy ten rozdział.



"I need another story
Something to get off my chest
My life gets kind a boring
Need something that I can confess
Til' all my sleeves are stained red
From all the truth that I've said
Come by it honestly I swear
Thought you saw wink, no
I've been on the brink, so


Tell me what you want to hear
Something that light those years
Sick of all the insincere
So I'm gonna give all my secrets away
This time, don't need another perfect lie
Don't care if critics never jump in line
I'm gonna give all my secrets away


My God, amazing how we got this far
It's like we're chasing all those stars
Who's driving shiny big black cars
And everyday I see the news
All the problems that we could solve
And when a situation rises
Just write it into an album
Send it straight to gold
I don't really like my flow, no"


Brakuje mi odrobiny miłości. Świeżości. Jem kisiel o 2 w nocy, może z desperacji. Bo czasami chciałabym poczuć bliskość drugiej osoby. Jestem nieuleczalną romantyczką. Tak, czuję jesień. Wredną, apatyczną jesień. No, ale właśnie o to w tym wszystkim chodzi, że nie trzymam się. Nie daję rady. Gniję. 

piątek, 20 września 2013

Bardziej tonę.

A potem przychodzi taka chwila, kiedy wszystko dociera. Przeszłość daje o sobie znać, dotyka wszystkich nerwów i uświadamia ci, jak ciężko jest trwać w teraźniejszości. To nie jest zły dzień. To jest zły moment. Chwila słabości, która już trwa stanowczo za długo. Teraz mnie szarpie swoimi ostrymi pazurami i wydziera ślady na całym ciele. Niewidoczne, lecz odczuwalne. Co ja gadam. To niedorzeczne.

Tak naprawdę to nie wiem. Nie wiem w jakim śnie trwam i czy to już ten moment, kiedy się budzę. Szczęście jest pojęciem względnym.

Jestem tchórzem od jakiegoś czasu. I na tym kolejny raz tracę. Kolejny raz mam ochotę znienawidzić samą siebie za te wszystkie optymistyczne gadki i życie chwilą. Przecież będzie dobrze. Przecież zawsze w końcu jest. Ale czasem zdarzają się rzeczy, które trwają zbyt długo i to "wydobrzenie" jest tylko przyzwyczajeniem do beznadziejnej egzystencji.


Popatrzcie tylko na tą głupią twarz, której się wydaje, że może być szczęśliwa. Naiwna istota. 

Czasami po prostu wszystko traci jakiekolwiek znaczenie. 



Za bardzo ufam.
Filmom.
Książkom.
Ludziom.


Tonę.

Istnieją na tym świecie takie miłe stworzonka zwane Mężczyznami. I te kochane istoty potrafią wywołać uśmiech na mojej twarzy. A to jest fajne.

...I w tym właśnie momencie człowiek sobie uświadamia, że zapomniał złożyć tacie życzeń na urodziny. Momentalnie senność, która przed chwilą doprowadzała mnie do stanu półprzytomności, znika. "Co teraz?" - pytanie w głowie kombinatorki. Tak, lubię kombinować. Co by tu...

Niezawodny zestaw prezenetowy pt. "coś się znajdzie".  

Szkoda, że nie działa w przypadku doboru piosenki. Z tym zawsze mam problem. "To nie na mój głos", "To za nisko", "To za wysoko", "To za łatwe". Akurat z tym jestem strasznie wybredna. No i w sumie nie tylko z tym.

Miałam nadzieję, że chociaż budyń rozwiąże mój problem.

"Teraz, gdy w ruchomych piaskach tonę
                                                        I kiedy cała przeszłość przed oczami
                                                        Rozumiem, rozumiem swój błąd,
                                                        Lecz cofnąć się nie mam szans
                                                        Kiedy ziemia niknie pod nogami
                                                        I gdy już wiem, że mogłam wszystko zmienić
                                                        Rozumiem, już rozumiem swój błąd

                                                        Lecz za późno już."

I to lubię. 

I siedzę w domu. I jutro. I w niedzielę. I całą wieczność. Do poniedziałku.

                                                 Trochę późnej wiosny na pożegnanie lata.

środa, 18 września 2013

Porannie.

TVN24. Kuźniar patrzy na mnie tym swoim obłędnym wzrokiem i niespodziewanie z jego ust wydobywają się słowa "Ale to o 9. Prosze z nami zostać". Dlaczego bym miała mu odmówić? Jest taki piękny i niewinny. Do tego będzie padać. A ja jestem chora. Co za siła wyciągnęła mnie z łóżka? Za 5 minut wychodzę.

Dobrze, że są jeszcze rzeczy, dla których warto wstawać co rano. Jak dobrze.

Lubię płucka z rana.

Szaszasza.

Ostatnio żeruję na wenie. I dławię się samokrytyką. A w tej chwili ratuje mnie tylko sok pomarańczowy i ciepła kołdra. Choruję sobie, ot tak. Ale tragicznie nie jest.

Na razie nie wychodzi mi bycie pilną uczennicą.

Ale mam dobry humor. Tylko nie lubię siebie i tego poczucia konsternacji. Deformacja uczuć. Pfe, coś okropnego. Sama nie nadążam nad własnymi odruchami. Niespodziewanie zmieniam decyzje, których mogę żałować. I mam dobry humor. Wciąż.




niedziela, 15 września 2013

Cóż począć.

 Chyba mam ochotę dodać jakieś beznadziejne zdjęcie mnie samej.



Model: Kobieta
Stan: Nieużywana
Dodatkowe informacje: Wymaga codziennego przytulania, kochania i wyprowadzania na spacer. 

Właściwie, to nie mam prawa czuć się samotna. Czasem zastanawiam się, dlaczego mimo tego upuszczania szklanek, brudzenia się podczas jedzenia, nagminnego wylewania czegoś, mam tak niesamowite szczęście w dobieraniu sobie kompanów tej życiowej wędrówki. O co chodzi z tym życiem?

Dobra, wiem, że piosenka się z niczym nie wiąże. Ale ją lubię.

Dziwnie jest ze mną żyć. Mówię Wam. 16 lat ciągłej udręki. Nie polecam.




piątek, 13 września 2013

13th, friday

Na siłę próbuję znaleźć w tym dniu coś innego, coś niezwykłego. Lubię te piątki.
Chyba przyzwyczaiłam się do ich specyficznego przebiegu. Powiedzmy, że byłam na swoim pierwszymeczukoszykówkiłał. Ale co więcej? Nie przeciął mi drogi żaden kot, ani czarny, ani biały, ani nawet w łatki. Na pęknięć w chodniku nadepnęłam zapewne ze sto. Drabiny nie spotkałam, by pod nią przejść, a lusterka same się tłuką na mój widok, nie tylko w pechowe dni. Ale naprawdę lubię, kiedy trzynasty dzień miesiąca przypada właśnie w piątek. Bo coś wisi w powietrzu i nijak jest to związane z pechem. Dziś szczęście pachnie truskawkami.

https://www.youtube.com/watch?v=BdzgrVMOlqc
"Trzynastego - wszystko zdarzyć się może"
 Albo może się nic nie zdarzyć i w tym leży inność.

PS: Dostałam zaproszenie na ciastko ^^
PS2: I je przyjęłam ;D


środa, 4 września 2013

Chyba ja.



Cześć. Jestem Ania i żyję. Myślę, że samo to, to czyste szaleństwo. Nie wiem jak trafiłam na ten świat. Chyba, że z biologicznego punktu widzenia. Wiem tylko, że jestem bardzo biol i trochę chem. I tym samym wiem, dlaczego trafiłam na profil medyczny, a to już połowa sukcesu. Nie lubię liczyć. Chyba, że na ludzi. Choć czasem sie zawodzę. Matematyka, fizyka to zło. Podobnie jak inne przedmioty wymagające jakiegokolwiek logicznego myślenia. Uważam, że cały świat nie jest logiczny. Lubię noce i ciemność. Lubię się bać. Uwielbiam sukienki i creme broulee. Zazwyczaj jestem tolerancyjna. I chcę mieć dalmatyńczyka. Czekam na miłość, która spłodzi mi w przyszłości 3 cudnych dzieciaków. Marzę o zwiedzeniu wszystkich stolic Europy. Jestem romantyczką. Jestem bardzo sentymentalna. Uwielbiam liczbę 13, a 13tego w piątek zawsze jest jedyny i niepowtarzalny. Jak byłam mała, byłam fanką Ich Troje. Śpiewam 10 lat i chyba nigdy mi się to nie znudzi. Jestem bardzo ekspresyjna w okazywaniu uczuć. Bywam podła. Bywam miła. Bywam różna, ale da się mnie lubić. Ciężko jest mnie kochać. Lubię ludzi. I nowości. Kocham się uśmiechać. A jak coś kocham, to na zabój. Mam sentyment do Harrego Pottera, bo istniał odkąd pamiętam. W podstawówce kochałam się w Draco, a stara miłość nie rdzewieje. Lubię czytać. Uważam, że Kuba Wojewódzki jest najfajniejszy na świecie. Jestem uzależniona od przyjaciół. I trochę od facebooka, ale to raczej przyzwyczajenie. A Maciej Stuhr jest słodki. Z polskich filmów najbardziej lubię "Dzień świra" i "Lejdis". Nałogowo słucham muzyki każdej i żadnej. Tej co mi się spodoba. Chcę studiować medycynę albo biotechnologię, jeśli to pierwsze nie wyjdzie. Najlepiej w Warszawie albo gdzieś nad morzem (Gdańsk). Marzę o pocałunku w Paryżu. I o skoku ze spadochronem. Moje ulubione słodycze to Cantuccini. Czy jakoś tak. Jestem odważna, ale często się wstydzę. Z owoców najbardziej lubię maliny, truskawki i arbuza. A z warzyw szpinak. Nie cierpię marchewki. I tęsknić. Choć wtedy najbardziej odczuwam jak na kimś mi zależy. Jestem bardzo gadatliwa. Uczę się na błędach. Boję się raka. Chcę dożyć starości. Ale nie samotnie. I umrzeć z poczuciem spełnienia. Ale i tak jestem tylko jednym człowiekiem spośród 7mld na Ziemi. Z jedną szansą do życia, której nie chcę zmarnować. Z tysiącem szans do bycia szczęśliwą.Witam w wariatkowie.