niedziela, 3 listopada 2013

Wypijmy za wolność wyboru.

Czasem trzeba przeżyć.


Szkoda, że trudne sprawy nie mogą wyglądać tak. Czasem głupi wybór między "tak" i "nie" jest najdłuższym poszukiwaniem odpowiedzi, o której nie zadecyduje impuls. A na pewno nie powinien. Problemem nie zawsze jest odpowiedź, ale pytanie. I to ono odwraca życie do góry nogami. Szturcha natrętnie "gadaj, gadaj!". Kiedy ja nie chcę odpowiadać. Chcę ominąć jakiekolwiek dylematy i wrócić do życia. Bo właśnie tego mi trzeba, przeżyć.

A kiedy odpowiem pytaniem na pytanie? To co się stanie?

Jeszcze jak na złość nie mogę sobie znaleźć nigdzie miejsca. Wydaje mi się, jakby miały zaraz nadejść święta. A jeszcze długo sobie na nie poczekam. Może coś jest ze mną nie tak, ale czuję magię pośród całej tej komercji. Czuję potężną magię. Jestem naiwna.

Nadszedł taki moment w którym zamiast iść naprzód wolałabym utknąć w teraźniejszości. I sobie poszedł. Jestem zakłopotana, niezdecydowana, roztrzęsiona i potrzebuję nie wiem czego. Kakałko. To jest to.

Choć czy jestem niezdecydowana. Może ja po prostu chcę tego, co zawsze. Tylko w innej odmianie.


Nie oszukujmy się, jestem romantyczką. Potworem, ale romantyczką. Może i zatracam jakieśtam zasady moralności, czy coś w tym guście, ale nadal swojego nieuleczalnego romantyzmu bronić będę. Do ostatniej kropli krwi.

A teraz chciałabym znaleźć się w Paryżu. I zacząć wszystko od początku. Jeśli pozwolicie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz