niedziela, 17 listopada 2013

Error 404.

Zgubiłam po drodze moralność. W razie znalezienia, proszę o kontakt. Trochę już zszargana.

 Yesterday's a dream 

I face the morning 
Crying on a breeze 
The pain is calling 

Chciałabym uderzyć w jeden, wielki worek treningowy, położyć się na podłodze i rozpłakać bez powodu. Czuję tę suszę.

Nie pamiętamy swojego pierwszego wziętego oddechu, pierwszego kroku, pierwszego słowa. A ważna jest pierwsza miłość, pocałunek, chłopak. Pierwszy dzień w szkole, pierwszy przyjaciel. Pierwszy samochód, dom. Lubimy "pierwsze razy". Porównujemy z nimi kolejne, czujemy się doświadczeni. Odkrywamy coś i siebie. Dostrzegamy tajemnice. Płoniemy w poznaniu, a potem czas zamienia to w rutynę. I tak za pierwszym następny, za następnym kolejny i nie znamy umiaru. Podczas gdy pierwszy raz jest jeden, to ostatnich może być tysiące. I powracamy. Sentymentalny syf.



Zdarza się, że udaję mądralę. A gdzieś w głębi chciałabym być dla kogoś ósmym cudem świata. No ale bez przesady. Nie czuję się nawet w jednej tysięcznej idealna.

Tracę przytomność myśli.

Aktualnie wybrakowana. Ale jeszcze się trzymam.

2 komentarze:

  1. Płoniesz w Poznaniu. |'D
    P.S
    Czuję się urażona zdjęciem. >:C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo mi się nie wgrały na picassę wszystkie ;_; a nie chciało mi się bawić z niedziałającymi folderami -,-

      Usuń