piątek, 4 października 2013

Piątek.

I w końcu przyszedł piątek. Wolność.

Humor trochę się poprawił, ale to chyba dlatego, że nie potrafię przy takich ludziach chodzić przygarbiona i smutna. Doceniam to.

Chyba przepiszę się na logistyka do Londzina. Rety. Zbiegi okoliczności chodzą stadami.

Jak widok takiej przecudnej sarenki może nie rozczulać? W sumie. Mnie wszystko rozczula.

Ojejciu, jakie kochane dziecko.
Ojejejciu, jaki słodki piesek!
Ojeeej, jaka urocza kózka.
Tak. To ja. A to jest Bambi.

Bambi patrzy się na mnie z pogardą. Nie dziwię się. "Czo ty ogarniasz?".

Ale już dzisiaj jest weekend. I spokojnie mogę nie ogarniać calymi dniami. Dwoma dniami. Tylko.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz