Szkoda, że trudne sprawy nie mogą wyglądać tak. Czasem głupi wybór między "tak" i "nie" jest najdłuższym poszukiwaniem odpowiedzi, o której nie zadecyduje impuls. A na pewno nie powinien. Problemem nie zawsze jest odpowiedź, ale pytanie. I to ono odwraca życie do góry nogami. Szturcha natrętnie "gadaj, gadaj!". Kiedy ja nie chcę odpowiadać. Chcę ominąć jakiekolwiek dylematy i wrócić do życia. Bo właśnie tego mi trzeba, przeżyć.
A kiedy odpowiem pytaniem na pytanie? To co się stanie?
Jeszcze jak na złość nie mogę sobie znaleźć nigdzie miejsca. Wydaje mi się, jakby miały zaraz nadejść święta. A jeszcze długo sobie na nie poczekam. Może coś jest ze mną nie tak, ale czuję magię pośród całej tej komercji. Czuję potężną magię. Jestem naiwna.
Nadszedł taki moment w którym zamiast iść naprzód wolałabym utknąć w teraźniejszości. I sobie poszedł. Jestem zakłopotana, niezdecydowana, roztrzęsiona i potrzebuję nie wiem czego. Kakałko. To jest to.
Choć czy jestem niezdecydowana. Może ja po prostu chcę tego, co zawsze. Tylko w innej odmianie.
Nie oszukujmy się, jestem romantyczką. Potworem, ale romantyczką. Może i zatracam jakieśtam zasady moralności, czy coś w tym guście, ale nadal swojego nieuleczalnego romantyzmu bronić będę. Do ostatniej kropli krwi.
A teraz chciałabym znaleźć się w Paryżu. I zacząć wszystko od początku. Jeśli pozwolicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz