Niech mi ktoś wytłumaczy te wszystkie rzeczy, na które jestem zbyt młoda, by je zrozumieć. Albo raczej bronię się przed zrozumieniem. Bo w końcu te rzeczy wyczekiwane stają się czymś nie do końca chcianym, czymś co nie jest tak bezpieczne i gdzie jesteśmy skazani na samych siebie. No, może nie do końca na samych siebie, ale na samotność w tym, co do tej pory było częścią innego świata, który było z kim dzielić. Po raz kolejny chciałabym wrócić się. Nie zmieniła się jedna rzecz. Zmieniło się wszystko, poza mną. I mam nadzieję, że chociaż to zostanie na swoim miejscu. Ja naprawdę próbuję, ale nie potrafię, pogodzić się z abstrakcją, która już jak widać stała się rzeczywistością. Wyrywam się z powrotem, nie chcę. Nie chcę. Nie chcę. Nie chcę.
Jestem jak malutkie dziecko, nadal. Stale i niezmiennie. Chcę dalej się uczyć chodzić, biegać, mówić i żyć. Nie chcę chyba pogodzić się z tym, że przyszło to tak szybko, że odeszło tamto tak szybko i że w gruncie rzeczy nigdy już nic nie będzie takim, jakim było. Wiem, że z perspektywy czasu wszystko wydaje się piękniejsze, idealne, ale nawet racjonalne spojrzenie pozwala mi myśleć, że było mi lepiej. Najlepiej. Po tym stanie niepewności stałam się pionkiem gry, którą sama prowadziłam ze sobą, w ostatniej chwili wylądowałam na mecie bez jakichkolwiek wskazówek. I...co dalej.
Nie mówię, że nie jestem gotowa by zmierzyć się z czymś nowym. Może i jestem. Ale na pewno nigdy ciężej mi nie było przyzwyczaić się do myśli, że przeszłość to tylko wspomnienia, które tak naprawdę nigdy nie wydawały się tak cenne, jak teraz. Które łatwo odtwarzać, które tak bardzo by chciało się powtórzyć.
Ja wiem, że jestem głupia. Że walczę z czymś nieuniknionym, wypieram się tego, wkurzam się na to. Może tak długo żyłam w nieświadomości tego, jak wygląda tak naprawdę życie i teraz gdy bardziej mnie to wszystko dotyka, zaczynam dopuszczać to do siebie. Otwieram oczy i widzę... Wow, to przecież oczywiste, że taka jest kolej rzeczy. Choć o tym wiedziałam, to czemu teraz mnie to tak boli i ściska wewnątrz. Czemu dopiero teraz. Czemu teraz przychodzi ze zwielokrotnioną siłą.